Władysław Broniewski
Anka, to już trzy i pół roku,
długo ogromnie,
a nie ma takiego dnia, takiego kroku,
o mnie, osieroconym przez ciebie,
żebym nie wspomniał o mnie:
i choć twardość sobie wbijam w łeb,
nie widzę cię w żadnym niebie
i nie chcę takich nieb!
Żadna tu filozofia
sprawy tej nie zgładzi:
mojej matce, mojej siostrze było: Zofia,
i jakoś czas na to poradził.
A ja myślę i myślę o tobie
po przebudzeniu, przed snem...
Może ja jestem coś winien tobie? -
bo ja wiem.
Na Powązkach ośnieżona mogiła,
brzozy coś mówią szelestem...
Powiedz, czyś ty naprawdę była,
bo ja jestem...
Anka, 1956
W obliczu nieuniknionego, na wieczność rozstrzygniętego, żyjący pozostają z własną bezradnością… Karmią się iluzją, optymistyczną złudą, że śmierć to rozstanie na chwilę. Powinno być radośnie. Wszak przed żywymi jeszcze spotkanie z tymi, którzy odeszli w zaświaty. Ale zwykle tak nie jest. Fala czerni jest obezwładniająca. Chociaż…
...Jedni jeszcze śpią/żyją, by obudzić się z momentem śmierci do innego życia. Inni umierają, czyli zaczynają żyć. Bardzo trudno "filozofować", gdy traci się bliską osobę. Bardzo ciężko, po ludzku pomyśleć, że to na chwilę, że tam jest jej lepiej, że gdzieś żyje doznając szczęścia... Zwykle ludzie czują się osieroceni, kwestionują dobrotliwość zaświatów, słuszność wyroków losu... Karmieni żalem, rozpamiętują przeszłość, nie widzą przyszłości. Pogrążeni w smutku odwiedzają groby. Zapalają światełka. Starają się rozjaśnić mrok tajemnicy śmierci.
Czy tak jest łatwiej?… Może częściej dbamy o siebie, jeszcze oddychających? Podobnie pomyślał Broniewski w powyższym wierszu: "nie ma takiego dnia, takiego kroku, żebym nie pomyślał o mnie: osierocony… przez ciebie". W kontekście 1 listopada innego znaczenia nabierają najczęściej używane formy czasownika "być": jestem, jesteś, byłem, byłeś, będziemy?!
D.O.