piątek, 8 grudnia 2017

Jacek Kaczmarski o narodach

Limeryki o narodach

Był Anglik co przyjaźń nawiązał z Hindusem 
Z najczystszej sympatii, a nie pod przymusem. 
Do dzisiaj by trwała 
Ta przyjaźń wspaniała, 
Lecz Hindus nieświeży dał mu ser. 

Pretensje mieć trudno do tego Anglika, 
Gdy druh w narodowej go dumie dotyka. 
Więc wzgardził pariasem 
I przyjaźń swą z czasem 
Położył u stóp - Irlandczyka. 

Narody, narody! Po diabła narody 
Stojące na drodze do szczęścia i zgody? 
Historia nam daje dobitne dowody: 
Pragniecie pokoju? - Usuńcie przeszkody - 
Narody, narody, narody! 

Raz Francuz sąsiada miał, co był z Somalii, 
W Tuluzie mieszkali i pastis pijali. 
Lecz wnet się przekonał 
Potomek Dantona 
Że druh jego łeb ma ze stali. 

Nie mieli pretensji koledzy Francuza, 
Że przepić nie umiał czarnego łobuza. 
Lecz rzekli: Mon ami, 
Jak pić chcesz - to z nami! 
Bo nie dla przybłędów Tuluza! 

Raz Chińczyk w Japonce się tak zauroczył, 
Że wizje małżeństwa był przed nią roztoczył, 
Lecz Kwiat Kraju Wiśni 
Rzekł - ani się mi śni! 
Spójrz w lustro, wszak skośne masz oczy! 

Cóż z sercem złamanym uczynić na świecie? 
Więc poszedł do wojska i śnił o odwecie. 
Lecz - losu ironio! - 
Brak wojny z Japonią 
Do mnichów dziś strzela w Tybecie! 

Sympatię Singalez raz czuł do Tamila, 
Choć wrogość dzieliła ich ludy na Sri-La- 
Nce - dawnym Cejlonie, 
Gdzie nawet są słonie 
W polityce mądre nad wyraz. 

Lecz słoń Singaleza - Tamilów sympatyk - 
Zwykł noc mu po nocy wykradać granaty, 
I pojął Singalez, 
Że musi, choć z żalem 
Sympatie swe spisać na straty. 

Był też Palestyńczyk, co z Żydem się bratał 
W przyjaźni tej widząc nadzieję dla świata, 
Strzelając do niego 
Powtarzał: Kolego, 
Ta krew nas połączy na lata. 

Lecz w takiej przyjaźni nie widział Żyd cnoty, 
Bo nie miał ochoty na nowe Golgoty, 
Więc rzekł - przyjacielu, 
My tu, w Izraelu 
Nie mamy dla ciebie roboty! 

Libijczyk, choć żony miał trzy, muzułmanki, 
Czadyjkę zaprosił do swojej lepianki 
I rzekł: Dla przykładu 
Dam ja z tobą czadu - 
I brał ją - wieczory i ranki. 

Choć miłość przeszkody pokonać potrafi - 
Nie zebrał za czyn swój Libijczyk ów braw i 
Dla dobra socjali- 
Zmu ją mu zabrali 
Ci, których wychował Kadafi. 

Bez tchu w herbaciarni wypiwszy pięć herbat 
Albańczyk zapałał miłością do Serba, 
Lecz Serb, po Śliwowi- 
Cy - Albańczykowi 
Na zębach wypisał swój herbarz. 

Szczerbaty Albańczyk - to pół Albańczyka, 
Niejeden polityk się na tym potyka, 
Choć jęczy duch Tity, 
Że zbędny polityk, 
Gdzie trzeba dentysty - praktyka. 

Ci wszyscy, o których tak długo tu mendzę 
Co dzień się widują na forum OeNZet 
I skarżą się wzajem 
Na ludy i kraje, 
Nie skarżąc się jednak na nędzę. 

Bo mają do siebie już te kuluary, 
Gdzie naród z narodem się chwyta za bary, 
Że nie o to chodzi, 
Kto komu gdzie szkodzi, 
Lecz o to - po ile dolary. 

Na Cyprze był Turek, co druha miał - Greka, 
Obydwu zabrała rodzima bezpieka. 
Przy więźniów wymianie 
Spotkali się w bramie - 
Bez słowa minęli - człek człeka. 

Wnet Greczyn u Turków, u Greków zaś Turek 
O jednej godzinie stanęli pod murek. 
W czas potem niedługi 
Nad jednym i drugim 
Piaszczysty się wznosił pagórek. 

Był Polak-patriota, co przy wódki skrzynce 
Zawierał przyjaźni pakt z Ukraińcem. 
Od słowa do słowa 
Dotarli do Lwowa 
Ścierając się jak dwa odyńce. 

Gdy bić się skończyli trafili za kraty 
Podarłszy w pamięci doniosłe traktaty: 
Bo gdy przyjdzie czas - 
Wy nas, a my was! 
Po brzuchach! - I: Budem rezaty! 

Rosjanin był, który - nie jego to wina - 
Za brata uważał pewnego Gruzina. 
Czas drużby był krótki, 
Bo ów nie pił wódki, 
Rosjanin nie pijał zaś wina. 

Napisał na niego gdzie trzeba więc donos 
I łzę nad przyjaźnią utoczył wzmocnioną. 
W obozie zaś Gruzin 
Odsiedział lat tuzin, 
Lecz przecież go w końcu zwolniono! 

Ach gdybyż narodów na świecie nie było, 
Jak nam by się wtedy szczęśliwie tu żyło! 
Dla dobra człowieka, dla szczęścia ludzkości 
Złączonej w potężnym uścisku miłości 
Aż z trzaskiem pękałyby kości. 

Kołatka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

na koniec ferii

Kołatka