Listopad. Szaro, ciemno, deszczowo i wietrznie. Przygnębienie, smutek, melancholia. Czym się strułeś, tym się lecz. Sięgnij po Charles’a Baudelaire’a. Ten poète maudit, skandalista, dekadent, dandys i wyrzutek społeczny potrafi przenieść czytelnika w świat tak mroczny, że nie można mu się oprzeć i nie można się w nim nie zakochać.
Współczesny człowiek nie powinien (powinność - nienawidzę tego słowa) oddać się we władanie złemu nastrojowi i po ratunek leci do coacha - człowieka, który po 50 godzinach kursu za 1599 zł. staje się plastrem na złe samopoczucie, niską samoocenę i, co najgorsze, wręcz guru, czyli "tym, który prowadzi z ciemności do światła". Zamiast poddać się urokowi spleenu tłuczą mu się po głowie głupkowate hasła typu - kiedy życie da ci cytrynę, zrób lemoniadę.
Może i komuś to potrzebne. Co człowiek, to i sposób na chandrę. Ktoś potupie przy disco polo, a ktoś uda się w rejony Nicka Cave'a. Ja wolę wyprawić się w mroczny czas w mrok Baudelaire’a. Mówiąc językiem coachingu, znajdę się wtedy w swojej strefie komfortu.
Charles Baudelaire - "Spleen"
Kiedy niebo jak ciężka z ołowiu pokrywa,
Miażdży umysł złej nudzie wydany na łup,
Gdy spoza chmur zasłony szare światło spływa,
Światło dnia smutniejszego niźli nocy grób;
Kiedy ziemia w wilgotne zmienia się więzienie,
Skąd ucieka nadzieja, ten płochliwy stwór,
Jak nietoperz, gdy głowa tłukąc o sklepienie,
Rozbija się bezradnie o spleśniały mur;
Gdy deszcz robi ze świata olbrzymi kryminał
I kraty naśladuje gęstwa wodnych smug,
I w mym mózgu swe lepkie sieci porozpinał
Lud oślizgłych pająków - najwstrętniejszy wróg;
Dzwony nagle z wściekłością dziką się rozdzwonią,
Śląc do nieba rozpaczą szalejący głos
Jak duchy potępieńców, co od światła stronią
I nocami się skarżą na swój straszny los.
A w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką,
W martwej ciszy - nadziei tylko słychać jęk,
Na łbie zaś mym schylonym, w triumfie, wysoko,
Czarny sztandar zatyka groźny tyran - Lęk.
Kołatka
Wiersz za wiersz !!!
OdpowiedzUsuńPrzeciw coachom- współczesnym dziwolągom!
POCIĄGAJĄCA GROZA
Charles Baudelaire
Z owych ponurych chmur bezliku,
Z nieba jak los twój starganego,
Jaka myśl do serca pustego
Schodzi? Odpowiedz, bezbożniku!
- Czarnej nocy żądny jak chleba,
Nie będę jak pokutnik klęczał,
Ni smętnie jak Owidiusz jęczał,
Z łacińskiego wygnany nieba.
Niebiosa porwane i czarne,
Odbicie widzę w was mej dumy;
Żałobnych chmur ciągnące tłumy
To marzeń mych wozy cmentarne;
Łuny znaczą Demonów wojsko,
Śród których lubo mi i swojsko!
Tłum: Bohdan Wydżga
"Łuny znaczą Demonów wojsko,
OdpowiedzUsuńŚród których lubo mi i swojsko!" - piękne, aż dech zapiera
I jest jeszcze cudniej - smutniej
OdpowiedzUsuńPaul Verlaine
Piosenka jesienna
Łkanie bezsennej
Skrzypki jesiennej,
Sierocej,
Serce mi rani,
Grąży w otchłani
Niemocy.
Drżący i siny,
- Gdy brzmią godziny
Tułacze -
Wspomnieniem tonę
W czasy minione
I płaczę.
I idę smutnie
W wichr, co okrutnie
Mnie miecie
Swymi podmuchy,
Niby liść suchy
Po świecie.
tłum. Leopold Staff
SONET SZALONY
OdpowiedzUsuńWłóczęga, król gościńców, pijak słońca wieczny,
Zwycięzca słotnych wichrów, burz i niepogody,
Lecę w prześcigi z dalą i złudą w zawody,
Niewierny wszystkim prawdom i sam z sobą sprzeczny.
Pod gwiezdnym niebem w polu rozkładam gospody.
Snem i płaszczem nakryty, śpię wszędzie bezpieczny.
U głowy mej zatknięty kij, jak krzew jabłeczny,
Rodzi mi kwiat marzenia i owoc swobody.
Lekkomyślność śpi ze mną, płocha weselnica,
Sakwę, gdziem mądrość chował, przedarła psotnica...
W drodze szczęśliwiem zgubił swą mądrość znużoną.
Proszę cię, duszo moja, bądźże mi szaloną,
Bo ukradłem nadzieję gdzieś w karczmie przydrożnej!
Ciesz się zgubą! Niech będzie przeklęty ostrożny!